czwartek, 17 stycznia 2013

Day 5.

Tytuł dnia: "I fixed it."

Dedykacja dla wspaniałej Darii (@DarcyStylesxx69). 
Pamiętaj, że Cię kochamy! Bądź silna, siostro! 


Perspektywa Louis'a.


Było dokładnie południe, gdy zapukałem do drzwi domu Harry'ego. Strasznie bałem się nadchodzącej rozmowy, ponieważ wiedziałem, że będę musiał wyznać wszystkie swoje uczucia. 
-Oh, cześć Louis, wchodź.-wpuścił mnie dziadek Harry'ego z szerokim uśmiechem. Odwzajemniłem uśmiech i od razu skierowałem się do pokoju Harry'ego. Zapukałem.
-Wejść.-krzyknął. Powoli otworzyłem drzwi i zajrzałem do środka. Harry leżał na łóżku a wokół niego porozrzucane były zakrwawione chusteczki. Całą lewą rękę zawiniętą miał w gruby bandaż. 
-O mój Boże, Harry! Co Ty zrobiłeś?!-krzyknąłem podchodząc do niego. Chłopak ani drgnął. Tylko patrzył się w sufit z szeroko otwartymi oczami.
-Nie mam już po co żyć. Bez Ciebie przypomina mi się wszystko.
-Co Harry, co Ci się przypomina?-zapytałem siadając obok niego na łóżku i łapiąc go za rękę, głaszcząc po bandażu.
-To było dwa lata temu. Dwa lata, cztery miesiące i pięć dni. Poszedłem wtedy do klubu z kolegami. Piliśmy, dużo. W pewnym momencie musiałem wyjść do toalety. W łazience napadło mnie dwóch facetów. Pobiło, zgwałciło, robili chyba wszystkie najokropniejsze rzeczy znane ludzkości. To bolało. To nadal boli. Od tamtego czasu samo okaleczam się. Nawet, gdy zdenerwuję się o byle co. Ale gdy spotkałem tutaj Ciebie, wszystko się zmieniło. Zakochałem się w Tobie i zrozumiałem, że tylko z Twoją pomocą mogę o tym zapomnieć. Ale Ty mnie nie chcesz, więc moje życie się skończyło. -płakał. 
-Harry, ja... Nie wiedziałem... Ja przyszedłem tutaj, żeby Ci powiedzieć, że Cię kocham, Harry, kocham! To nie jest zauroczenie, to miłość. Teraz to wiem.-spojrzałem mu w oczy. Chłopak podniósł się na rękach. Pocałował mnie. Ten pocałunek był zupełnie inny niż tamten. Ten był delikatny, czuły. Tak jakby Harry czegoś się bał. Powoli złapałem go za koszulkę i zerwałem ją z niego. Chłopak zrobił to samo. Przewrócił mnie na łóżko i zaczął rozpinać moje spodnie. 
-Wiesz, że możemy tego żałować? Może nie jesteś jeszcze gotowy, dużo przeżyłeś...-powiedziałem.
-Pieprz mnie, Louis!-krzyknął.
I stało się. Po prostu.

Dwie godziny później leżeliśmy wtuleni w siebie.
-Loueh, pójdziesz na policje? Doniesiesz na Tom'a?-zapytał Harry z nadzieją.
-Oczywiście Harry, obiecuję. A teraz śpij, jestem przy Tobie.-odpowiedziałem. Harry zasnął. Już pół godziny później po cichu zbierałem z podłogi swoje ubrania. Zamierzałem pójść na policję, tak jak obiecałem Harry'emu. Po drodze jednak zamurowało mnie.
Kurwa. Teraz nie mam przecież DNA Tom'a tylko Harry'ego... Muszę to naprawić. Muszę!-pomyślałem i zawróciłem w stronę domu Tom'a. 

Perspektywa Harry'ego.

Obudziłem się w pustym pokoju. Loueh, obiecałeś, że mnie nie zostawisz!-pomyślałem. Wstałem i rozejrzałem się. Na mojej szafce nocnej zauważyłem niewielką karteczkę.

"Poszedłem na policję. Zabrałem żyletkę. Kocham Cię, Louis."

Zacząłem płakać ze szczęścia. Zrobił to dla mnie. Ubrałem się i zszedłem na dół na obiad. Było bardzo miło. Chwilę po obiedzie zadzwonił mój telefon. Louis. 
-Harruś, przyjedziesz po mnie? Boli mnie.-podał mi adres i rozłączył się. Bez słowa wybiegłem z domu ze łzami w oczach. Wsiadłem do samochodu dziadka. Wyjechałem na trasę, która prowadziła za miasto. Kawałek przed domem, w którym mieszkał Tom, był Louis. Siedział na chodniku cały poobijany i pokaleczony. Wybiegłem z samochodu i pomogłem Louis'owi wstać i wsiąść do niego. Szybko zawiozłem go do jego domu. Z całej siły waliłem pięścią w drzwi, aż w końcu otworzyła mi mama Louis'a.
-O mój Boże, synku, co Ci się stało?!-krzyknęła i zabrała chłopaka do salonu. Podeszła do mnie Lottie. 
-Harry, możemy porozmawiać na dworze?-zapytała. Byłem bardzo zdenerwowany ale dotarło do mnie, że bardziej Louis'owi nie mogłem już pomóc. 
-Jasne.-rzuciłem. Wyszliśmy przed dom. 
-Wiesz, Harry, chyba się w Tobie zakochałam.-powiedziała przybliżając się do mnie. Zamarłem.
-Lottie, czy wiesz, że kocham Louis'a?-zapytałem.
-Harruś, słońce, przecież wiem, że nie jesteś gejem. Jesteśmy dla siebie stworzeni.-zaczęła głaskać mój tors.
-Co Ty robisz do cholery?! Opanuj się, dziewczyno!-krzyknąłem.-Nie kocham Cię, rozumiesz?! Kocham Twojego brata!-zostawiłem ją i pobiegłem w stronę samochodu. Odjechałem. 

Całą noc rozmyślałem o tym jak czuje się Louis. Około północy dostałem od niego sms'a.

"Dziękuję za pomoc, kocham Cię. ~Na zawsze Twój, Louis."

Wiedziałem, że wszystko będzie dobrze. Obiecałem sobie, że na drugi dzień pójdę do Louis'a i będę przy nim. Będę z nim już na zawsze.

__________________________________________________
Męczyłam się z tym rozdziałem cztery godziny.
Pytanie:
Co wydarzy się dalej?
Piszcie. Dziękuję za 9 komentarzy <3.

~Juliette.

5 komentarzy:

  1. O matko! Cu-cudo! Geniusz! Why are You so perfect? Why? Mam nieodparte wrażenie, że to był pożegnalny SMS od Lou. Ale to niemożliwe, prawda?

    OdpowiedzUsuń
  2. o boże to było świetne <3 proszę powiedz że żaden nic sobie nie zrobi :( ale lepiej byłoby jakbyś bardziej opisywała pewne sceny xd wiesz o co chodzi :) nie mogę doczekać się następnego rozdziału :)

    OdpowiedzUsuń
  3. uwielbiam Ciebie i to opowiadanie, ale powiedz mi, że Lou nic sobie nie zrobi...proszę. Niech chociaż jedno opowiadanie zakończy się szczęśliwie. wszystkie zwykle kończą się śmiercią któregoś, to boli :c czekam na następny.xx Lots of love.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mega *O*
    Koocham to, ale gdzieś już ten wątek z tym DNA widziałam, ale i tak świetne :D
    @Zaawsze_Spoko

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie mogę doczekać się nn . : )

    Zapraszam do mnie ----- > http://larrylovee.blogspot.com/

    @WorldWithMagic

    OdpowiedzUsuń