wtorek, 15 stycznia 2013

Day 2.

Tytuł dnia: "You smile, I smile..."


Perspektywa Harrego.

-Harry, wstawaj!-obudził mnie krzyk dziadka dochodzący z kuchni. Zerwałem się na nogi i sięgnąłem po komórkę, by sprawdzić godzinę. Kurwa mać, ale już późno.-pomyślałem schodząc do kuchni w samych bokserkach. 
-Dziadku, o której ma przyjść Lou...-zatrzymałem się w drzwiach. W kuchni siedział mój dziadek z Louis'em. Śmiali się serdecznie, ale gdy ich tylko mnie zauważyli przerwali swoją rozmowę. 
-Cze... Cześć Louis.-jąkałem się zarumieniony.
-Cześć Harry.-przywitał mnie Lou.
-My-myślałem, że przyjdziesz później czy coś... To ja może... Pójdę się ubrać.-spanikowałem i ruszyłem z powrotem do swojego pokoju. Trzasnąłem drzwiami i zdenerwowany usiadłem na łóżku. Z szuflady szafki nocnej wyjąłem żyletkę. Wziąłem ją do rąk i poobracałem w palcach. Spokojnie Harreh, spokojnie...-pomyślałem. Odłożyłem żyletkę z powrotem. Wstałem i zacząłem się ubierać. Tym razem ubrany zszedłem do kuchni i usiadłem do stołu. 
-Dzisiaj serwuję Wam moje popisowe danie, pieczeń.-powiedział dziadek stawiając parujące naczynie na stole.
-Mniam, mniam.-zaśmialiśmy się jak za dawnych czasów.
-Co u Ciebie słychać, Harry?-zapytał Louis a mnie zamurowało. 
Czy powinienem powiedzieć, że moje życie jest chujowe? 
-Wszystko w porządku...-skłamałem. Byłem prawie pewny, że chłopak rozpoznał, że nie mówiłem szczerze. Za dobrze się znaliśmy... -A co u Ciebie?-zapytałem.
-Fenomenalnie.-on też skłamał. To od razu to zauważyłem.-Jak Ci się mieszka w Londynie?-dodał. 
-Dobrze. Tam jest... dobrze.-powiedziałem.
-Co z Wami chłopaki? Dlaczego tak się wstydzicie?-próbował ośmielić nas dziadek.-Pamiętacie przedstawienie sprzed jedenastu lat? Louis, byłeś wtedy przebrany za marchewkę. A Ciebie Harry przebrali za sałatę.-wybuchnęliśmy śmiechem. Od tej pory już się nie wstydziliśmy i rozmawialiśmy jak dawniej. Po obiedzie zabraliśmy się za oglądanie starych fotografii z dzieciństwa. Nagle telefon Lou zaczął dzwonić.
-Halo?-odebrał.-O mój Boże, całkiem zapomniałem!-tłumaczył się.-Przepraszam. Nie krzycz, zaraz będę.-powiedział przerażony. Szybko pożegnał się z nami i wybiegł z domu. Razem z dziadkiem zdezorientowani spojrzeliśmy na siebie. 
-Boję się o tego chłopaka. Od niedawno zachowuje się dziwnie.-powiedział dziadek.
-Może... Może z nim porozmawiam przy następnej okazji?-zasugerowałem.
-Dobrze by było.-odpowiedział dziadek. Wróciliśmy do oglądania zdjęć. Cały czas jednak nie mogłem się skupić, ponieważ przed oczami miałem tylko te zielone tęczówki Louis'a, które zawsze przepełnione były iskierkami radości. Teraz jednak było w nich widać wyłącznie smutek a nawet rozpacz... 
Czy ja do cholery jasnej nie mogłem przestać myśleć o Louisie? Ja pierdole, ej...

Perspektywa Louis'a.

Wybiegłem z domu pana Walsh'a. Wsiadłem do samochodu zaparkowanego pod nim.
-Kurwa Louis, znowu się spóźniłeś, co z Tobą?-krzyczał na mnie mężczyzna o kruczoczarnych włosach.
-Przepraszam, Tom, nie denerwuj się...-jąkałem się.
-Nie kurwa, nie ma przepraszam, nie dość wczoraj oberwałeś?-zapytał i spoliczkował mnie. Nic nie powiedziałem tylko zacisnąłem zęby z bólu. Samochód ruszył. Pojechaliśmy do tego domu...

Perspektywa Harrego.

Po oglądaniu albumów z dziadkiem postanowiłem odwiedzić siostrę Lou, Lottie. Była moją dobrą przyjaciółką, zawsze nieźle się dogadywaliśmy. Zadzwoniłem do drzwi. Po chwili ujrzałem w nich Lottie.
-W czym mogę pomóc?-zapytała zdezorientowana.
-No wiesz Ty co, Lott! Żeby starego przyjaciela nie poznawać?!-oburzyłem się dla żartu. 
-Harry!!!-pisknęła i rzuciła mi się na szyję. Poczułem od niej zapach waniliowych perfum. -Zabieram Cię na spacer.-pociągnąłem ją za rękę. 
-Co u Ciebie słychać?-zapytała.
-Dobrze.-skłamałem.
-Harry... Szczerze.-powiedziała.
-No... Mam depresję.
-Co? Jak to? Czemu?
-Dwa lata temu zdarzyło się coś, czego nigdy nie zapomnę... Ale nie chcę teraz o tym rozmawiać.-dziewczyna zrozumiała mnie i więcej nie wracaliśmy do tego tematu. Na spacerze było miło, nawet bardzo. Dowiedziałem się, że Lottie jest artystką i kocha rysować. Wieczorem odprowadziłem ją do domu. 
-Dzięki za udany dzień, to ten... Pa.-powiedziała i stanęła na palcach, by dać mi buziaka w policzek po czym weszła do domu. Zamarłem. Czyżbym podobał się Lottie?
Ja przecież byłem... gejem...


Był już późny wieczór, leżałem, gdy nagle mój telefon zaczął wibrować... Sms.
Odebrałem go. Był od obcego numeru.

"Cześć Haroldzie, tu Louis :)

Jutro o 19 przyjdę po Ciebie i ruszymy na imprezę, ok?"

Uśmiechnąłem się do siebie i odpisałem:

"Jasne xoxo."

Cieszyłem się, że znowu z Louisem zbliżymy się do siebie. Zbliżymy... Zbliżymy... Zasnąłem.

___________________________________________

Skończyłam.
Nie jestem zadowolona, zawaliłam, przepraszam.
OMG było 7 komentarzy, nie wierzę!
Jesteście cudowni, love ya all!
O co chodzi z Lottie? Jak myślicie?
I kim był tajemniczy przyjaciel Louis'a?

Czytasz=komentujesz. :)

~Juliette.

5 komentarzy:

  1. Boże Louis jest utrzymankiem O.O Tego bym się po nim nie spodziewała. Co się stało Harry'emu 2 lata temu? Zgwałcili go czy jak? Jezu nie mogę. Tyle pytań tak mało odpowiedzi. Czekam do jutra na next. ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. jejuu! ja się zaczynam baaaac! super <3 czekam na gorącego larrego! <3

    OdpowiedzUsuń
  3. To jest jnfiudfnidfnuih♥ Mam nadzieję że coś z tego zrozumiałaś xD
    Czeekam na następny, @Zaawsze_Spoko

    OdpowiedzUsuń
  4. O Jezuniu! Jesteś geniuszem, wiesz? Cudo a nie rozdział! A może Lou jest striptizerem? Ale takim, wiesz, dla brutali czy coś? Jestem bliżej? Powiadamiaj mnie - @LarryZiallJolly

    OdpowiedzUsuń